Belgijska Noc Saunowa odbyła się w ostatni weekend tegorocznego karnawału i taka też była jej tematyka. Było kolorowo, wesoło, rozrywkowo, po prostu było bardzo karnawałowo. Goście z Belgii przybyli w bardzo licznym, bo aż ośmioosobowym składzie i przygotowali aż 12 różnych seansów w światyni Saturna, a poza nimi jednocześnie do wyboru były rytuały klasyczne w Saunie Cezara i peelingi w łaźniach parowych.

Właśnie – był wybór i to był mój problem, bo choć miałam ogromną ochotę wybrać się na klasyczne grzanie w wykonaniu Martijn’a Vanhoorelbeke, to nie potrafiłam się zdecydować z którego rytuału w ŚS zrezygnować i ostatecznie brakło mi na to czasu...
A co się działo w Świątyni Saturna? Zaczęło się o 18.00, a potem co 45 minut emocje były coraz większe!


Bawiliśmy się na karnawałowych imprezach na całym świecie. Oj dużo tego było...

Alexia w swoich dwóch indywidualnych seansach „We come together in Rio” oraz „Dance with me” porwała nas do zabawy w rytmach żywej muzyki.

Alain z kolei najpierw zabrał nas na klasyczną maskaradę wenecką. Wszystko było perfekcyjne – muzyka, strój i zapachy.

Po 45 minutach znów pod wodzą Alain’a z Wenecji przenieśliśmy się do Belgii. Wylądowaliśmy na tradycyjnej karnawałowej imprezie belgijskiej. Yupiler to marka belgijskiego piwa. Co może być głównym napojem na Yupiler Party? Jak sądzicie? :D
Alain był doskonałym wodzirejem, a coś tak prozaicznego jak machanie ręcznikami zlecił swoim asystentom ;) W tym seansie brali aktywny udział wszyscy goście.

Wydawało mi się, że Yupiler Party było najwyższym poziomem karnawałowo-saunowej balangi, ale wtedy Ondrey i Yvan zaczęli sprawdzać gdzie na świecie są najlepsze imprezy – zaczęli od Belgii, następnie wpadli na moment na Kubę i do Meksyku, by na koniec wylądować w Polsce na imprezie Disco Polo (tak, tak – goście zrobili część swojego seansu do polskiej muzyki!). Ten duet to gwarancja uśmiechu od ucha do ucha i fantastycznej zabawy :)


Jurgen z Alexią kontynuowali poszukiwanie najlepszej imprezy karnawałowej. Z tą parą znów bawiliśmy się chwilę w Belgii, by później odwiedzić Francję, Hiszpanię i Brazylię.
Poza odwiedzaniem imprez karnawałowych w różnych zakątkach świata w programie nocy były jeszcze fantastyczne, choć zupełnie inne tematycznie seanse.

Niespodzianka pierwsza to Very Special Bania w wykonaniu czesko-belgijskiego duetu Ondrey i Yvan. Jeszcze przed wejściem saunamistrzowie uprzedzili, że po tym rytuale wszyscy będą mokrzy, a niektórzy będą jeszcze bardziej mokrzy, więc jak komuś to nie odpowiada to lepiej niech nie wchodzi do środka. Cześć pierwsza to porównanie bani po czesku i bani po belgijsku... No cóż ta pierwsza była delikatna, subtelna, wyważona, a tą drugą można chyba nazwać banią ekstremalną, choć słowa nie oddadzą tego co się działo w saunie. Z głośników docierała do nas rosyjska muzyka ludowa w wykonaniu chóru Aleksandrowa, a Ondrey w przerwach pomiędzy machaniem witkami dawał pokazy taneczne godne solisty w dobrym rosyjskim zespole ludowym. Część druga nosiła nazwę Bania Level Up – zgodnie z zapowiedzią doświadczaliśmy wyższego poziomu bani ze zdecydowanie wyższym poziomem temperatury i wilgotności. Niektórzy w ramach specjalnych względów załapali się na całe wiadro lodu wysypane na głowę lub na na pół wiadra wody... Trzecia cześć seansu nosiła nazwę We will kill you. Na piecu wylądowały ogromne ilości wody. Na głowach saunamistrzów jako czapki wylądowały pluszowe kurczaki z różna, a my (zwłaszcza Ci na górnych półkach) zaczęliśmy się zastanawiać za ile minut będziemy wyglądać jak te kurczaki :D Po 15 minutach banji wszyscy ociekaliśmy wodą, sauna pływała, a szef Leszek po wyjściu na zewnątrz powiedział Rysiowi Rakowi, że wydawało mu się dotychczas, że nikt nie potrafi zalać mu sauny bardziej od Rysia, ale to mu się tylko wydawało :D

Niespodzianka druga to seans The Miracle opowiadający o zdobywaniu mistrzowskiego tytułu w hokeju. Było to pełne różnych emocji, a jednocześnie doskonale wymachane 13 minut. Yannick Vervaecke pokazał nam piękną historię, dobrą technikę i świetne czucie muzyki. Lubię takie rytuały.

Niespodzianka trzecia to kończący całą imprezę seans „Goodnight”. W programie miałam wpisane że będzie go wykonywał Alain, ale w saunie pojawił się on w parze z Helene Notebaert. Była to przepiękna saunowa kołysanka na Dobranoc. Bardzo spokojna, relaksująca muzyka + równie spokojne ale bardzo efektywne machanie ręcznikami i wachlarzami + piękne, kocio-baletowe ruchy Heleny. Nie tylko ja wyszłam z tego seansu rozmarzona i zachwycona, a jednocześnie wyciszona po wcześniejszych karnawałowych wojażach. Po raz kolejny spędziłam w Termach Rzymskich fantastyczne kilka godzin. Kto nie był niech żałuje.

Autor: Mirela dla poprawnesaunowanie.pl

Zdjęcia: Ryszard  Rak www.fotorak.com.pl